CASE STUDY Africa line Incentive Club: Orange i Samsung na Kilimanjaro
Agencja: Africa line Incentive Club
Klient: Orange/Samsung
Destynacja: Tanzania oraz trzy spotkania w polskich górach: Tatry, Beskidy i Gorce
Liczba uczestników: 20
Data: 13 maja 2012 – start projektu w Warszawie, 12-21 lutego 2013 – finał w Tanzanii
Cel
Misja Kilimanjaro to program, który powstał z myślą o managerach odpowiedzialnych za sprzedaż w Orange oraz ich partnerach biznesowych. Stawką była najwyższa góra Afryki, symbol i początkowo nieosiągalny cel, ale Misja Kilimanjaro została powołana głównie po to, by w trakcie dziesięciomiesięcznych przygotowań:
- budować trwałe relacje biznesowe i wzmacniać współpracę
- stymulować rozwój uczestników Misji jako ludzi i managerów
- stworzyć zespół sięgający po prawdziwe wyzwania
- udowodnić, że wytrwanie w zobowiązaniu przez rok jest możliwe
- pomóc potrzebującym poprzez działania charytatywne.
Założenia projektu
Absolutnie nie można Misji Kilimanjaro nazwać po prostu incentivem, nie tylko ze względu na blisko roczny czas trwania, ale również z uwagi na zupełnie nową jakość, którą wprowadzała. Inicjatywa skierowana została do wyselekcjonowanego i stałego grona managerów. Konstrukcja programu zakładała trzy, poprzedzające wyjazd do Tanzanii, sesje plenerowe w Polsce, a w ramach każdej z nich: trekkingi po polskich górach, przygotowania prowadzone przez eksperta, prelekcje motywacyjne i akcje charytatywne. Zaproszenie do udziału w Misji Kilimanjaro przyjął jeden z najsłynniejszych polskich wspinaczy, zdobywca korony Himalajów – Piotr Pustelnik, który dołączył do zespołu, uczestniczył w każdym spotkaniu, a przede wszystkim wspierał nas swoją wiedzą fachową i doświadczeniem. Całość projektu od początku do końca koordynowała i realizowała ekipa Africa line.
Realizacja
Odwaga, determinacja i współpraca to wartości, które towarzyszyły drużynie Misji na każdym kroku zmagań o Kilimanjaro. Już podczas pierwszej sesji plenerowej w czerwcu, w Tatrach wszystkie te hasła znalazły swoje zastosowanie. Niezwykle wymagająca (zwłaszcza dla nieprzyzwyczajonych do wędrowania po wysokich górach) wspinaczka na Kościelec obnażyła słabości i braki kondycyjne, ale nie przeszkodziło to nikomu w zdobyciu szczytu. Kolacja w schronisku Murowaniec smakowała nieziemsko, a wieczór i noc w klimatycznych, acz dość spartańskich progach Stacji Szkoleniowej PZA „Betlejemka” sprawiły, że przez chwilę poczuliśmy się prawie jak taternicy. Świt i wschodzące słońce zwiastujące pogodny dzień, ukazały Tatry w ich najpiękniejszym wydaniu. Mieliśmy szansę pokazać je małym, często niepełnosprawnym ruchowo pacjentom z Kliniki Ortopedii i Rehabilitacji. Radość dzieci podczas ich pierwszej wycieczki kolejką na Kasprowy Wierch nie do przecenienia. A wcześniej podczas pikniku, na fali Euro2012 podopieczni Kliniki rozegrali mecz z drużyną Orange-Samsung, roli uczciwego sędziego podjęła się Africa line. Młodość po raz kolejny zwyciężyła, a dla uczestników Misji Kili spotkanie to okazało się solidną lekcją pokory i samozaparcia. Kolejna wyjazdowa odsłona zaprowadziła nas jesienną nocą na Babią Górę, na którą weszliśmy tuż przed wschodem słońca. Doskwierało zimno i porywisty wiatr, ale był to jedynie przedsmak batalii o Kilimanjaro, którego wierzchołek również zdobywa się przy czołówkach. W Beskidach odwiedziliśmy dzieci z Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Juszczynie, które powitały nas wzruszającym występem. Mali wychowankowie ośrodka marzyli o prawdziwej scenie, na której mogliby prezentować swoje przedstawienia. Prace przy budowie sceny rozpoczęliśmy jeszcze tego samego dnia, natomiast jej ukończenie wymagało więcej czasu i cierpliwości. Imponująca konstrukcja stanęła w ogrodzie ośrodka kilka tygodni po pierwszej wizycie. Ostatnią próbą przed konfrontacją z Uhuru Peak była wyprawa w Gorce. Przeżyliśmy intensywne trzy dni: emocjonujące odwiedziny w domach wskazanych przez lokalny MOPS potrzebujących rodzin z Rabki, które otrzymały od ekipy Misji Kili wsparcie oraz zaproszenie na wspólny kulig, całodzienny trekking w rakietach śnieżnych na Turbacz, nocleg w schronisku i pamiętne szkolenie z pierwszej pomocy.
Do Tanzanii wyruszaliśmy pełni entuzjazmu, ale też obaw. Mimo kilkumiesięcznej pracy nad sobą i przekonania, że nie zmarnowaliśmy tego czasu, każdy z nas zdawał sobie sprawę, że stawką jest prawie 6 tysięcy metrów. Na szczęście tworzyliśmy już zgrany zespól, a ponadto czuliśmy wsparcie Piotra Pustelnika, naszego lekarza oraz całej grupy niestrudzonych, lokalnych przewodników i tragarzy, którzy towarzyszyli nam podczas całego trekkingu. Wybraliśmy trasę Machame uważaną za najciekawszą i najbardziej urokliwą ze wszystkich dostępnych dróg. Krajobrazy i strefy klimatyczne zmieniały się codziennie. Zaczęliśmy w lesie deszczowym, by kolejnego dnia wędrówki znaleźć się na skalistej grani porośniętej przez endemiczne rośliny takie jak senecje i lobelie. Te sześć dni na masywie Kilimanjaro dostarczyły mnóstwa wrażeń i dotychczas niespotykanych emocji. Spaliśmy w namiotach, myliśmy się w miskach, śpiewaliśmy i tańczyliśmy wraz z naszymi afrykańskimi towarzyszami , ale przede wszystkim staraliśmy się walczyć z własnymi słabościami, by stanąć na szczycie. I stało się, 17 lutego o świcie osiemnastoosobowa reprezentacja Misji Kilimanjaro dumnie ustawiła się do pamiątkowego zdjęcia przy tabliczce „Congratulations, you are now at uhuru peak”. Przemarznięci, krańcowo zmęczeni, ale ogromnie szczęśliwi napawaliśmy się widokiem połyskującego w pierwszych promieniach wschodzącego słońca lodowca. Zejście do obozu Mweka Camp po tak wyczerpującej nocy wymagało kolejnego przesunięcia wewnętrznych granic, jednak świadomość osiągnięcia wymarzonego celu dodała wszystkim energii. Nie mogliśmy uwierzyć, że Misja Kilimanjaro niemal dobiegła końca. Podczas kolacji zdobywców w uroczej lodgy w Arushy wznieśliśmy toast za sukces i długo wymienialiśmy wciąż świeże wrażenia z Machame Route. Rano zostało nam jeszcze jedno poważne zadanie do wykonania, gdyż w miejscowości Olasit, w zamówionych przez Orange i Samsung pachnących nowością ławkach szkolnych czekały na nas dzieci, które śpiewem podziękowały nam za te dary. Przed opuszczeniem gościnnego czarnego lądu Africa line zaprosiła jeszcze ekipę Misji Kilimanjaro na safari w kraterze wulkanu Ngorongoro oraz Parku Narodowym Lake Manyara, gdzie mogli podziwiać urzekające krajobrazy i świat dzikich zwierząt.
Efekty projektu
Dumą napawa nie tyle sam fakt zdobycia szczytu, ale poczucie że inicjatywa umożliwiła zbudowanie naprawdę silnego, zaangażowanego i zmotywowanego zespołu, który razem jest w stanie zrobić rzeczy pozornie nieosiągalne. Konsekwentna, prowadzona przez prawie 10 miesięcy praca indywidualna i zespołowa doprowadziła do tego, że mamy w gronie zdobywców osoby, które: pożegnały się z paleniem, zrzuciły imponującą liczbę kilogramów, rozpoczęły regularne treningi i mają plany wejścia na kolejne, wyższe niż Kili szczyty. Wszyscy uczestnicy skonfrontowali się z nietypowymi i wymagającymi zadaniami, które wiele ich nauczyły oraz pozwoliły zbudować wyjątkowe więzi i zaufanie. Niezwykle istotnym elementem inicjatywy były działania charytatywne przynoszące wymierny efekt i realne korzyści dla innych, a przy okazji służące integracji grupy.
Emilia Latek, Africa line Incentive Club, emilia.latek@africaline.pl