Agencja kontra były pracownik. Pismo w sprawie praktyk

Członkowie Stowarzyszenia Organizatorów Incentive Travel otrzymali pismo, w którym firma BFC, członek – założyciel organizacji, dzieli się doświadczeniami dotyczącymi działalności byłego pracownika. Przywołuje tym samym temat nieuczciwej konkurencji związany z praktykami byłych pracowników i współpracowników oraz standardami sektora.

„Stworzyliśmy SOIT, aby stać na straży jakości i rozwoju branży. Jednym z celów Stowarzyszenia jest wyznaczanie i promowanie standardów jakościowych i etycznych. Apeluję zatem do państwa o pomoc w dbaniu o standardy naszej branży. Członkostwo w SOIT pozwoliło nam na bezpośredni kontakt z wieloma z was. Obraz, jaki wyłonił się po kilku przeprowadzonych rozmowach wygląda następująco. Wielu z nas spotkało się z sytuacją podkupienia klientów przez byłych pracowników, wykorzystujących w nowej działalności dane poufne swoich byłych pracodawców. Dzięki tym rozmowom znany jest mi m.in. przykład, kiedy byli pracownicy jednego z członków SOIT, po założeniu własnej działalności, skontaktowali się bezpośrednio z pracownikiem drugiego członka SOIT, zachęcając go do pracy przy jednym z projektów dla klienta wcześniej obsługiwanego przez obu członków SOIT, oczywiście z ich pominięciem. Przykłady takich działań niestety mogę mnożyć” – czytamy w piśmie do członków stowarzyszenia podpisanym przez prezesa BFC, Macieja Szpota, które zostało rozesłane w ramach organizacji we wrześniu 2014 r.
Etyka w branży, tworzenie standardów i dbanie o współpracę zgodnie z przyjętymi zasadami mają unormować dość nieuporządkowany w tej sferze rynek. Taki cel przyświeca nie tylko SOIT, podobne założenia deklarują Stowarzyszenie Branży Eventowej czy Klub Agencji Eventowych SAR.

Zaczęło się od maila
Jak dowiadujemy się z pisma, reprezentant nowo powstałej firmy Socentive sp. z o.o. (były pracownik BFC) skontaktował się we wrześniu z jednym z członków SOIT (firmą Haxel Events & Incentive), proponując obsługę wyjazdów narciarskich. Dziesięć dni przed złożeniem oferty obsługiwał tego klienta w ramach swoich obowiązków jako pracownik BFC.
– Dostaliśmy oficjalny mail – ja i moi pracownicy – od osoby, z którą współpracowaliśmy wielokrotnie przy projektach, które realizowało dla nas BFC. Mail dotyczył propozycji współpracy w tym samym zakresie usług co dotychczas, z prośbą o zachowanie tajemnicy. Ponieważ nadawca był dla mnie twarzą firmy BFC we współpracy z nami, uznałem, że muszę tę sytuację wy jaśnić – mówi Krzysztof Pobożniak, prezes Haxel Events & Incentive. Jak podkreśla, to że postanowił skonfrontować sytuację z firmą BFC, z którą dotychczas współpracował i skontaktować się w sprawie oferty z jej właścicielami, wynika z jego doświadczeń z byłymi pracownikami (Haxel Events & Incentive działa na rynku spotkań od ponad 23 lat). – Jestem przeczulony, jeżeli chodzi o ten temat. Również w mojej firmie zdarzało się że pracownicy odchodzili i zakładali swoje firmy. I w tym, generalnie, nie ma nic złego – nie mamy na to wpływu. Chodzi jednak o to, żeby nie rozpoczynać swojej działalności, bazując na tym, co osiągnął były pracodawca. Zdarzyło mi się, że jeden z moich pracowników „wyszedł” z całym działem sprzedaży, przepisał na nową firmę numery telefonów, samochód firmowy, do tego poinformował klientów o rzekomym przejęciu firmy, z premedytacją wprowadzał klientów w błąd, tworząc przy tym „czarny PR” wokół nas. Takie działanie automatycznie kwalifikuje się do prokuratury. Niech każdy, kto próbuje i zakłada swój biznes, buduje go na bazie własnych osiągnięć, pomysłów i ryzyku, a nie tworzy go na czyimś dorobku, od początku działając na szkodę byłego pracodawcy – tłumaczy Krzysztof Pobożniak.

Głośny sprzeciw wobec nieetycznych praktyk
Zdaniem autorów pisma, działanie byłego pracownika BFC narusza dobra firmy oraz nosi znamiona czynów nieuczciwej konkurencji. BFC postanowiła nie tylko skierować wezwanie do zaniechania naruszeń, ale także rozmawiać o tej sprawie na forum stowarzyszenia – organizacji, która definiuje nieuczciwą konkurencję, jako korzystanie ze znajomości i poufnych informacji przeciwko innym podmiotom branżowym. – Cała sprawa miała miejsce we wrześniu. Minęło kilka miesięcy, a my cały czas dostajemy informacje w tej kwestii nie tylko od członków SOIT, ale także od klientów i podwykonawców, z którymi od lat realizujemy projekty na wypracowanych zasadach. Dlatego zdecydowaliśmy się mówić o praktykach nieetycznej konkurencji. Rozważamy też podjęcie dalszych kroków. Istniejemy na rynku od ponad 22 lat. Wielu naszych pracowników założyło własne firmy, z niektórymi cały czas współpracujemy. Nie dyskutuję z tym, że każdy ma prawo rozpocząć działalność na własną rękę, ale sprzeciwiam się, jeśli buduje swoją firmę w oparciu o nieuczciwe praktyki – mówi Łukasz Adamowicz, dyrektor Działu Incentive w BFC. – Firmy tworzące SOIT współpracują ze sobą przy różnych projektach. Jakakolwiek współpraca między nami jest oparta o zaufanie i stosowanie zasad SOIT-u. Istotą organizacji jest także, żebyśmy komunikowali się ze sobą. Stąd dotarło do nas pytanie od Haxela, a jednocześnie informacja o tym, że osoba, która w świadomości firmy Haxel była naszym pracownikiem, pracującym przy wspólnych projektach, przesyła ofertę. To był nasz były project manager, zatrudniony u nas na podstawie umowy o pracę. Kiedy zobaczyliśmy, co proponuje, oczywiste było dla nas, że wykorzystuje dane poufne firmy BFC i na nich buduje swoją. Poinformowaliśmy więc członków SOIT o całej sprawie w oficjalnym piśmie – wyjaśnia Adamowicz.

To pismo tylko podkreśla moją pozycję
Michał Żelawski, współwłaściciel firmy Socentive, podkreśla, że powstanie Socentive to efekt jego pond 11-letniego doświadczenia na rynku incentive travel, zdobywanego m.in. we współpracy z różnymi firmami i instytucjami. – To także efekt inwestycji, jakie ponosiłem, w zdobywanie wiedzy i doświadczenia, w podróże, w rozwój zawodowy, ale wynikający także z moich pasji. To dzięki mojej wiedzy i doświadczeniu stałem się pracownikiem BFC. Z pewnością dużo wniosłem w rozwój tej firmy, choć co naturalne, jednocześnie w tym czasie rozwijałem także swoje know-how – mówi Michał Żelawski. Jak podkreśla, temat jest trudny i dotyczy sektora usług, generalnie rzecz ujmując. – W moim przypadku nie ma mowy o wykorzystaniu jakichkolwiek danych poufnych, ani materiałów poufnych, żeby do takiej sytuacji mogło dojść, powinienem być przede wszystkim powiadomiony o tym, co objęte jest poufnością. Należy także pamiętać, że praca w incentive travel, to praca z człowiekiem. Bardzo często klienci dzwonią lub piszą (w dobie LinkedIn czy Facebooka odnalezienie kogoś nie jest trudne), prosząc o przedstawienie swojej oferty. I zarówno ja, moja firma, jak i ktokolwiek inny, ma prawo taką ofertę przedstawić. Wybór i decyzja należą do klienta. Fakt, że na rynek trafiło pismo, które odnosi się do powstania firmy, której jestem współwłaścicielem, świadczy o moje pozycji na tym rynku. Byłem dobrym i cenionym pracownikiem, co udowodniłem jakością i zaangażowaniem jeszcze w trakcie naszej współpracy. Rozumiem, że w tym momencie mogę stanowić konkurencję, ale przyszedł taki moment, wynik bardzo wielu czynników, w którym postanowiłem rozpocząć samodzielną działalność wraz z moimi wspólnikami – wyjaśnia Michał Żelawski. – W umowie z byłym moim pracodawcą nie było zapisu o zakazie konkurencji, co w oczywisty sposób blokowałoby moje plany, a pracodawcę obciążało finansowo. Mnie jednak taki zakaz nie obowiązywał – podkreśla Michał Żelawski.

I dobre, i złe praktyki
Maciej Szpot w piśmie zaznacza, że celem BFC nie jest ograniczanie konkurencji. „Osoby pracujące w branży mają swobodę działalności. Powstawanie nowych firm jest przy tak niskim kapitale wejściowym wpisane w naszą pracę. Dlaczego jednak nowe podmioty nie pozyskują swoich projektów ciężką pracą, tak jak robiliśmy to my. Dlaczego mamy pozwalać na to, aby nowe firmy finansowały swoje powstanie naszym kosztem, na kontraktach uzyskanych w taki sposób” – czytamy w piśmie.

 


 

Podobnie stawia sprawę Krzysztof Michniewicz, prezes SOIT i prezes ICP Group SA, ale zaznacza, że te negatywne praktyki są szczególnie bolesne. – Osoba odpowiadająca za sprzedaż i new business w naszej firmie miała dostęp do informacji, bazy klientów, naszych ofert. Odbyła wiele szkoleń, uczestniczyła w różnych wydarzeniach w Polsce i na świecie. W pewnym momencie poszła na przedłużająca się wciąż zwolnienie lekarskie, w między czasie zaginął jej dysk. Po kliku miesiącach dowiedziałem się o spotkaniach u naszych klientów, którzy dostali naszą ofertę i nasze koncepcje ale pod innym brandem. Właściwie niemalże jeden do jednego został skopiowany pomysł na firmę, kompetencje, USP. Struktura była po prostu odwzorowana. Strona internetowa, pomijając zdjęcia z naszych realizacji, zawierała w zasadzie te same komunikaty, z nagłówkami, które zbudowane były z synonimów tych, jakie my zastosowaliśmy. Nawet nazwa firmy była łudząco podobna – mówi Krzysztof Michniewicz. – Dziś żałuję, że odpuściłem dochodzenia swoich praw. Powszechnie uważa się, że takie sprawy są trudne do udowodnienia, więc po kilku pismach odłożyłem spór na później, skupiając się na bieżących działaniach. Jak podkreśla Michniewicz, ten rynek tak funkcjonuje, codziennie powstaje jakaś firma, wiele z nich to przedsięwzięcia byłych pracowników jakiejś agencji. To jest naturalne. Naturalnie nie da się też odciąć know-how, które pracownik zdobył, pracując na rzecz poprzedniego pracodawcy. – Chodzi tylko o to, żeby zaczął coś, co jest jego, a nie bezczelnie kopiował wszystko, co się da, albo twierdził, że to jego wypracowane rozwiązania. Każdy ma prawo założyć swój biznes, ale niech rozwija go stopniowo, a nie korzystając w stu procentach z osiągnięć swojego byłego pracodawcy. W ten sposób powstają klony firm, a agencję X od Y różni teoretycznie tylko nazwa. Teoretycznie, bo nie widać reszty zagrożeń – zauważa Michniewicz.
Członkowie SOIT zauważaj, że ta kwestia ich szczególnie dotyczy, ponieważ organizację tworzą firmy, które działają na rynku od lat, automatycznie będąc szkołą dla początkujących w branży. Jeszcze kilka lat temu nie było żadnych kursów, szkoleń czy studiów przygotowujących do tej profesji. – Takie sytuacje się zdarzają, to jest nagminne na rynku. Stanowią spory problem i nie da się tego wykluczyć. Moja firma jest jedną z nielicznych, która wychowuje pracowników. Przyjmujemy ludzi, którzy u nas zdobywają doświadczenie, uczą się zawodu. Wielu z nich otworzyło swoją działalność, choć czasami nie zdając sobie sprawy z odpowiedzialności, ryzyka, stresu, jakie wiążą się z prowadzeniem takiej działalności. Można stworzyć swoją firmę, żeby zrobić coś nowego, inaczej, konkurować, ale często otwiera się nową firmę po to, żeby skopiować, wyrwać, przejąć klientów. To jest kwestia etyki, wychowania, kultury w biznesie. Nazw firm, które zbudowano na takich podstawach nawet nie warto wymieniać, żeby nie robić im promocji – mówi Sebastian Słoniewski, dyrektor generalny OBP Incentive & Sport Travel. Jak podkreśla, SOIT działa między innymi po to, żeby o takich praktykach mówić, żeby pomiędzy firmami była komunikacja. Dotyczy to zarówno kwestii powstawania nowych firm, jak i relacji pomiędzy tymi istniejącymi od lat, chociażby w kwestii transferów pracowników. Ten problem też jest dość powszechny. Czym innym jest – jak podkreśla Sebastian Słoniewski – przejęcie, wyciągnięcie pracownika, a czym innym przyjęcie go do pracy, której on sam szuka. Kwestię pisma dotyczącego interwencji BFC w sprawie Socentive, jako były pracodawca jej założyciela, podsumowuje: – W pełni popieram inicjatywę BFC, kiedyś miałem wątpliwą przyjemność zatrudniać przedstawiciela przywołanej w piśmie firmy i powiem tak, jeżeli mam mówić tylko źle, to wolę milczeć – mówi Słoniewski.

Stowarzyszenie może pomóc w takich sprawach
Na łańcuch zagrożeń zwraca także uwagę Michał Czerwiński, prezes InDreams, były prezes SOIT. – Nasz pracownik, który zaczynał współpracę z nami jako pilot, a finalnie doszedł do jednego z kluczowych stanowisk w firmie, odszedł i automatycznie stał się udziałowcem funkcjonującej już na rynku agencji. Zapukał do drzwi wszystkich naszych klientów, którym zaproponował swoją nową, a w zasadzie naszą ofertę. Wiedzieliśmy o tym, bo klienci wracali do nas z taką informacją. Prawnie ciężko walczyć z takimi nieuczciwymi działaniami. W konkursach ofert czy przetargach, aby zaistnieć na rynku, konkurował ceną. Pomijając fakt, że jest to dla nas bardzo przykre, bo kluczowy pracownik, w którego rozwój bardzo dużo inwestowaliśmy, który miał dostęp do strategicznej dla nas wiedzy i strategicznych klientów, wykorzystuje to wszystko na rzecz innego podmiotu, to sytuacja taka prowadzi do jeszcze większego psucia rynku. Nasz były pracownik pod nową marką proponuje niższą cenę, w zasadzie mało realną, co automatycznie obniża wartość prowizji agencji, to z kolei pokazuje klientom, że praca w zasadzie poniżej progu opłacalności jest możliwa, stąd blisko do przesuwania terminów płatności, utraty płynności finansowej przez agencję, a w konsekwencji nawet do upadku firmy – mówi Michał Czerwiński.
Choć podkreśla, że InDreams ma także dobre doświadczenia z pracownikami, którzy odeszli z agencji, aby rozpocząć swoją działalność. – Nasi byli pracownicy założyli własną firmę i uczciwie szukają swojego miejsca na rynku, rozwijają się. Teraz zdarza się, że przy niektórych projektach pracujemy razem – mówi Czerwiński.
Zdaniem byłego prezesa SOIT jest to trudny do rozwiązania problem. Zakaz konkurencji zapisany w kontrakcie byłby najskuteczniejszym rozwiązaniem, ale dla firmy incentive czy eventowej to bardzo duży koszt. Wymierzone w nieuczciwą konkurencję rozwiązania „miękkie” nie zawsze są skuteczne, a postępowanie sądowe to zwykle długotrwały proces. – Dlatego trzeba się takimi doświadczeniami wymieniać, mówić o tym, może taka wymiana, niestety nienajlepszych praktyk, stanie się hamulcem dla tych, którzy na takich podstawach chcą budować swój biznes. To właśnie dzieje się w ramach naszego stowarzyszenia – podsumowuje Michał Czerwiński.

Tajemnica przedsiębiorstwa i odpowiednie zabezpieczenia
komentarz mec. Grzegorza Choromańskiego, radcy prawnego, partnera kancelarii Pałucki Trusiński

Jeżeli pracownik, bądź współpracownik, nawet po zakończeniu współpracy, dopuści się działań, które są uznawane za czyny nieuczciwej konkurencji, firma eventowa czy incentive travel ma szereg możliwości chronienia się przed takimi praktykami.
Obowiązek zachowania poufności może mieć swoje źródło w przepisie prawa, umowie lub stosunku zaufania – konieczność chronienia informacji poufnych może wynikać już z samej natury łączącego strony stosunku prawnego. Przede wszystkim należy pamiętać, że aby dana informacja była uznana za tajemnicę przedsiębiorstwa, musi mieć poufny charakter, czyli musi być w odpowiedni sposób zabezpieczona oraz nie może być powszechnie dostępna.
Za naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa traktowane jest przekazanie, ujawnienie lub wykorzystanie cudzych informacji objętych tajemnicą przedsiębiorstwa.
Jednym z roszczeń dostępnych przedsiębiorcy w ramach ochrony cywilnej jest roszczenie odszkodowawcze przysługujące mu na podstawie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Szkoda wyrządzona czynem nieuczciwej konkurencji podlega naprawieniu na zasadach przewidzianych w kodeksie cywilnym, poprzez zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej. Szkoda podlegająca naprawieniu obejmuje zarówno faktycznie poniesioną stratę, na skutek zawinionego działania szkodzącego, jak i korzyści utracone przez poszkodowanego. Również w przypadku ujawnienia know-how będziemy mieli do czynienia z obowiązkiem naprawienia szkody w zakresie utraconych korzyści. Poza wykazaniem przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej, poszkodowany musi wtedy co najmniej uprawdopodobnić, że gdyby tajemnica przedsiębiorstwa nie została ujawniona to on osiągnąłby zysk w określonej wysokości. Roszczenie odszkodowawcze pełni funkcję przede wszystkim kompensacyjną, to znaczy, że jego celem jest wyrównanie uszczerbku w dobrach poszkodowanego przedsiębiorcy.
Ponadto ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji przewiduje odpowiedzialność karną podmiotu, który ujawnia osobie postronnej lub wykorzystuje we własnej działalności gospodarczej, informację stanowiącą tajemnicę przedsiębiorstwa, jeżeli ciąży na nim obowiązek zachowania poufności, a swoim działaniem wyrządza przedsiębiorcy poważną szkodę. Za takie czyny ustawa przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do lat 2.
Warto już na etapie podejmowania współpracy z przyszłym partnerem pomyśleć o właściwym zabezpieczeniu własnych interesów, które będą w sposób dyscyplinujący wpływać na drugą stronę. Można w umowie cywilnej zawrzeć, przykładowo, zapis o karze umownej na wypadek naruszenia obowiązku zachowania poufności. Kodeks pracy natomiast dopuszcza możliwość zawarcia z pracownikiem umowy o zakazie konkurencji zarówno w trakcie, jak i po ustaniu stosunku pracy, przewidując szczegółowo przesłanki, które należy spełnić.

Zaloguj się
Informacje
Branża
Personalia
Realizacje
Otwarcia
Obiekty
Catering
Technologie
Transport
Artykuły
Wywiady
Felietony
Publicystyka
Raport
Prawo
Biblioteka
Incentive travel
Prawo
Ogłoszenia
Przetargi
Praca
Wydarzenia
Galeria
Wyszukiwarka obiektów
Nasze projekty
MP Power Awards©
MP Fast Date©
MP MICE Tour©
MP MICE & More©
MP Impact©
Nasza oferta
Reklama i promocja
Content marketing
Wydarzenia
Konkurs
Webinary
Studio kreatywne
O nas
Polityka prywatności
Grupa odbiorcza
Social media
Kontakt
O MeetingPlanner.pl