Tomasz Mlącki: Komentator wyklęty, czyli o swawoli słowa

Tomasz Mlącki w cyklu felietonów Metafizycznie, merytorycznie…
Na zdjęciu: Tomasz Mlącki w cyklu felietonów Metafizycznie, merytorycznie…

Olimpijski Paryż miał w polskim kontekście przynajmniej dwa istotne oblicza. Pierwsze – biedniutkie, bo w klasyfikacji medalowej zajęliśmy 42. miejsce, niezbyt zaszczytne i grubo poniżej oczekiwań, cofając się w tym względzie w czasie o lat niemalże 70., do zawodów w Melbourne, co stuprocentowo wypełnia znamiona antytezy sukcesu.
 
Bogato było za to w gronie działaczy i ich rozbudowanych ponad miarę dworów, rozbijających się po vipowskich salonach na narodowym lotnisku, wynajmujących pałacyki w Lasku Bulońskim, ogólnie rzecz biorąc ochoczo wskakujących w kostiumy współczesnych nababów, w rytm jakże przecież polskiego, natrętnego refrenu – postawiliśmy się i co nam zrobicie?
Taką przynajmniej narrację prezentuje szef szefów sportowych związkowców, który na obrażające elementarne poczucie przyzwoitości oraz mnożące się niczym stracone medalowe szanse doniesienia medialne, ma jedną odpowiedź, polegającą na konsekwentnym unikaniu odpowiedzi na jasno postawione pytania. Sprawa jest smakowicie rozwojowa, więc wypada wierzyć, że porzekadło o wiadomych młynach, co to mielą nieuchronnie, się sprawdzi. Ciąg dalszy niech nastąpi. Koniecznie. Subito!  
 
Paryż jednak wart był przede wszystkim olimpijskiej, tyleż olśniewającej, co kontrowersyjnej inauguracyjnej mszy, a to przynajmniej z dwóch powodów. Pewnym ludziom wszystko się kojarzy w określony, natrętny sposób, więc impresję na temat dionizyjskiej uczty na Olimpie odczytano jako obrazoburczy pastisz ostatniej wieczerzy, najpewniej tej mediolańskiej, pędzla genialnego Leonardo. Alt-prawicowe media zawyły, że oto obrażono niespełna trzymiliardową społeczność chrześcijańską świata, że owa fascynująca wizualnie część ceremonii otwarcia Igrzysk to ohydny wybryk wynaturzonej lewacko-genderowej jaczejki, że to kolejna odsłona ciągnącej się od Nerona sekwencji prześladowań, żeby wspomnieć tylko o najistotniejszych wątkach narracyjnych. Co ciekawe, potępieńczych tyrad, płynących zresztą głównie z fundamentalistycznych środowisk katolickich, nie wsparł ani papież, ani prawosławny patriarcha Konstantynopola (obecnie Stambuł), czyli dwie najważniejsze postaci w najliczniejszych kościołach chrześcijańskich, uznając zapewne, iż nie ma potrzeby podnosić larum, a wiernym należy pozostawić wolność oceny, czyli potraktować ich jak owieczki dorosłe.
 
Powracając jednak do polskich baranów, aby sparafrazować najbardziej znany cytat ze słynnej farsy mistrza Piotra Patelin, bo przecież o francuskiej imprezie tu mowa, skoncentrujmy się na komentarzu, który przyćmił inaugurację i same zawody. W pewnym momencie, gdy nad Sekwaną zabrzmiały słowa, będącego nieformalnym hymnem olimpijskim od Igrzysk w Atlancie, nieśmiertelnego „Imagine” Johna Lennona, odezwał się Przemysław Babiarz, uznając wbrew powszechnie znanej w Polsce prawdzie, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak zaczyna, wypowiadając na olimpijskim zaraniu takie oto słowa: „Świat bez nieba, narodów, religii i to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety".  
 
Zróbmy to, co komentator skrzętnie i wyniośle zignorował, czyli oddzielmy informację i fakty od komentarza. Primo – dziennikarz reprezentował TVP, telewizję publiczną, której widzowie, żeby zacytować ustawę zasadniczą, a więc „wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i niepodzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego”, oczekują od utrzymywanego z ich opłat medium, funkcjonującego przecież, mimo licznych w niedawnej przeszłości zakusów, w państwie niewyznaniowym, rudymentarnej wrażliwości i tolerancji od ludzi, którzy powinni się wstrzymać od dawania świadectwa li tylko swojemu światopoglądowi, bez żenady wykorzystując uprzywilejowaną pozycję. Secundo – komentator, w odróżnieniu od autora wspomnianej piosenki, najwyraźniej nie uważał na lekcjach historii, lub, co gorsza, oczywistą wiedzę wyparł, bowiem literalnie całe dzieje naszego gatunku dostarczają wyczerpujących dowodów na fakt, że religie potrafią z przerażającą konsekwencją prowadzić do wojen, stricte religijnych lub, w najlepszym przypadku, o proweniencji zastępczej. Dość wspomnieć o wyprawach krzyżowych, wojnie trzydziestoletniej, konkwistach czy walkach w Sudanie oraz Mjanmie, czyli ledwie kilka lat temu. Świat bez religii daje więc uważnemu, pozbawionemu złudzeń obserwatorowi dziejów stosowną nadzieję na pokój, w każdym razie większą niż w świecie z nimi, eliminując jedną z podstawowych dystynkcji konfliktów. Drugą jest nowożytna plemienność, czyli waśnie między narodami. Oczywista to oczywistość i trzeba doprawdy wyjątkowo złej woli, by nie dostrzec w przywołanych przez Lennona przyczynach podziałów genezy i syntezy wojen. Tertio – wprowadzanie prostackiego znaku równości między brakiem religii a komunizmem to istny popis beznadziejnej ignorancji, wpychający globalną, wielomilionową rzeszę niewierzących w skrwawiony czerwienią kostium rewolucyjnego bezbożnika, z subtelnością cepa dychotomizujący dobrych, czyli wierzących, od złych, czyli agnostyków, jakby dobro, wartość fundamentalna, przed religijna przecież, była przynależna tylko tym pierwszym. Swoją drogą, po byłym studencie teatrologii można byłoby się spodziewać pogłębionej analizy tak skomplikowanej materii, krytycznej dodajmy, a nie frazy ponętnie zamykającej złożoność rzeczy w jednym, nazbyt prostym zdaniu.
 
Owa niesławna enuncjacja, za którą Babiarz słusznie został odsunięty od mikrofonu, nie ma wiele wspólnego z wolnością słowa, jest raczej smutnym przykładem na jej swawolę. Mówić krytycznie do wielomilionowego audytorium należy bowiem odpowiedzialnie, czyli dowodząc tezy głoszonej, co miejsca nie miało, bo widzowie nie usłyszeli, dlaczegóż to świat bez religii jest bytem komunistycznym. Takie subtelności nie zaprzątają jednak gorącej głowy dziennikarzowi, który ewidentnie, w warunkach recydywy zresztą, myli profesjonalizm z prozelityzmem, tracąc okazję, by choć na chwilę siedzieć cicho, jeśli nie ma czegoś sensownego pozasportowo do powiedzenia. Akurat tutaj niefortunny cytat z Chiraca jest bardzo na miejscu, geograficznie i merytorycznie. Gdyby Babiarz komentował z loży TVR lub TVT (z oszczędności miejsca i potrzeby jak najkrótszego kontaktu z tymi nazwami zastosujmy akronimy), czyli tak zwanych mediów tożsamościowych, czytaj uprawiających jednostronną propagandę w ślad za przyjętą, skrajnej zresztą proweniencji ideologicznej linią programową, nikt się oburzać nie powinien. Cuius regio, eius religio. Ale w TVP, która już nie spełnia kryteriów, i chwała jej za to, tak pojętej tożsamości, tak czynić nie wolno, bo czas, gdy była to tuba jedynie słusznych poglądów, już minął. W powojniu dwukrotnie, w roku 1990 oraz 2023. Ale tego najwyraźniej, gorliwie ubierany przez środowiska konserwatywno-integrystyczne w szaty komentatora wyklętego, redaktor nie chce dostrzec, pozostając sierotą po raju utraconym, czyli TVP tożsamościowej, nieoficjalnie zwanej wtedy, by pozostać przy akronimach – TVK lub czytelniej – Kurwizją. Wypadłoby poradzić zmianę pracy na media wskazane powyżej, wtedy nie będzie dyskomfortu autocenzury, poczucia prześladowania i mąk niezgodności słów z myślami. Poza wszystkim i przy okazji można byłoby założyć stowarzyszenie Koncesjonowanych Komentatorów Katolickich. Byłoby uczciwiej, a i akronim jak ulał…

Autor: Tomasz Mlącki
Cykl felietonów: Metafizycznie, merytorycznie… Tomasz Mlącki
Tomasz Mlącki, który od ponad 25 lat współtworzy wydarzenia, które przypisać można do każdej z liter akronimu MICE, tym razem stara się dochodzić do istoty rzeczy, patrząc z szerszej perspektywy. Interesuje go złożoność świata, i chętnie zrezygnuje z branżocentrycznego punktu widzenia, by pokazać, że to, co tworzymy nie jest oddzielną wyspą, a wszystko dzieje się w szerszym kontekście. Kontekście, o którym w codziennym pędzie nierzadko zapominamy.
Metafizycznie, merytorycznie… czwarty wtorek miesiąca
 

Zaloguj się
Informacje
Branża
Personalia
Realizacje
Otwarcia
Obiekty
Catering
Technologie
Transport
Artykuły
Wywiady
Felietony
Publicystyka
Raport
Prawo
Biblioteka
Incentive travel
Prawo
Ogłoszenia
Przetargi
Praca
Wydarzenia
Galeria
Wyszukiwarka obiektów
Nasze projekty
MP Power Awards©
MP Fast Date©
MP MICE Tour
MP MICE & More
MP Legia Cup
Nasza oferta
Reklama i promocja
Content marketing
Wydarzenia
Konkurs
Webinary
Studio kreatywne
O nas
Polityka prywatności
Grupa odbiorcza
Social media
Kontakt
O MeetingPlanner.pl