Michael Motz: Goście czują się u nas dobrze

Michael Motz, współtwórca i właściciel Food Town w Fabryce Norblina w Warszawie, podczas wydarzenia z okazji pierwszych urodzin Food Town. Fot. Kamil Kozielewicz
Na zdjęciu: Michael Motz, współtwórca i właściciel Food Town w Fabryce Norblina w Warszawie, podczas wydarzenia z okazji pierwszych urodzin Food Town. Fot. Kamil Kozielewicz

„Food Town w Fabryce Norblina w pierwszym roku swojej działalności zanotował dwa miliony odwiedzin, odbyło się tu ponad 50 dużych eventów komercyjnych, ponad 100 zespołów i artystów zagrało na scenie Gimlet Live”. Rozmawiamy z Michaelem Motzem, współtwórcą i właścicielem Food Town w Fabryce Norblina w Warszawie.
 
MeetingPlanner.pl: Warszawski Food Town powstał w pięciu zabytkowych halach Fabryki Norblina. Na taką lokalizację czekałeś, aby zrealizować w Warszawie swój koncept? Skąd pomysł właśnie na takie miejsce?

Michael Motz: Odpowiedz składa się z dwóch kluczowych elementów. Pierwszy, ekonomiczny – po kilku już latach w gastronomii, obserwowałem trendy światowe i szukałem nowego pomysłu. Po wielu wyjazdach widzieliśmy trend food halli, który łączy się z trendem powolnego wzrostu wychodzenia Polaków z domu – do restauracji, barów, korzystania z rozrywki. Drugi to właśnie lokalizacja, Fabryka Norblina jest świetnie zlokalizowanym miejscem, tuż przy centrum, w dzielnicy, która przez chwilę była zapomniana. Dodatkowo zarówno sama architektura, jak i proces odbudowy, z zachowaniem właśnie oryginalnych elementów fabryki, mocno do mnie przemawiało.
 
MP: Historyczne wnętrza stały się więc przestrzenią do spędzania czasu wolnego, kulinarnych podróży, miejscem eventów. W branży eventowej tzw. unique venues cieszą się szczególnym uznaniem. Wam udało się zachować elementy dawnej fabryki, stworzyć duże poczucie autentyczności, no i dobry klimat. To z pewnością nie było łatwe?
 
MM: To prawda, to był bardzo ciężko, kosztowny i długi proces, ale we współpracy z zespołem Capital Park wszystko się udało. Food Town to tylko część pięknego kompleksu, w którym zostały zachowane urządzenia z produkcji, tory, po których jeździły wózki, czy żeliwne płyty na ziemi. Mam wrażenie, że wszystko to nadaje klimatu oraz autentyczności i poczucia ciepła. W połączeniu z naszym Food Town, powoduje, że goście czują się u nas dobrze. Odbywa się tu wiele eventów i za każdym razem cieszę się, gdy słyszę, że nasze miejsce robi na odbiorcach bardzo pozytywne wrażenie.
Szczególnie przy eventach biznesowych świetnie się sprawdza połączenie historii z nowoczesnością. Bardzo lubimy być gospodarzem tego typu wydarzeń, bo jest to coś innego niż to, co robimy na co dzień. Takie eventy pozwalają poszerzać nam grupę gości, którzy nas odwiedzają.
 
MP: Food Town to przede wszystkim kulinarna podróż – 23 koncepty reprezentujące różnorodne kuchnie i kultury. Na jakie kulinarne doświadczenia mogą liczyć wasi goście?
 
MM: To będzie faktycznie długa podróż! Cały koncept Food Town jako food hall, w naszym założeniu koncentruje się wokół jednej idei. Każdy może przyjść, sam lub w grupie, i każdy znajdzie coś dla siebie. Do jedzenia i do picia. Obecnie mamy pięć barów tematycznych. Mamy tutaj duży wybór, od nowojorskiej pizzy – moja słabość – po nudle azjatyckie, fish and chips, kanapki z mięsem BBQ, burgery, crepsy, gruzińską kuchnię etc. Dodatkowy plus tej podróży u nas to to, że nie da się wszystkiego spróbować od razu, warto wracać i smakować pozycje z różnych konceptów przy każdej wizycie.
 
MP: Wspomniałeś o pięciu tematycznych barach, których nazwy przywołują smaki albo rodzaj drinków. Stworzyliście też stanowisko cocktail art managera. Jak wygląda karta koktajli, jaka jest proporcja waszych autorskich kompozycji do klasyków?
 
MM: Tomek Małek, mój beverage director, stworzył świetny team barowy i pod okiem Adama Grądziela mamy co kilka miesięcy nowe karty koktajli, które zachwycają podniebienie naszych gości. Każdy bar ma swój odrębny styl, od mocno demokratycznego, ale z fokusem na whiskey i piwo, baru Old Shaker, przez Gimlet z fokusem na gin, Pandan z fokusem na smaki orientu czy Wine Truck – gdzie koncentrujemy się na winie, po Amaro Mio, gdzie się bawimy inspiracjami włoskimi na temat aperitif. W tym ostatnim barze wprowadziliśmy właśnie kartę inspirowaną aplikacją Tinder, gdzie każdy drink ma stworzony przez Adama swój profil randkowy wraz z opisami, sugerując ich charakter smakowy.
W naszej karcie jest ok. 100 klasyków, a takie drinki jak Penicylina czy New York Sour są bardzo często wybierane przez gości.
 
MP: Na co dzień Food Town jest pełny indywidualnych gości, ale posiada też ofertę skierowaną do organizatorów wydarzeń. Jakie projekty dobrze się sprawdzą w tych przestrzeniach i we współpracy z wami?
 
MM: Wiele eventów już się odbyło właśnie dlatego, że mamy idealną przestrzeń na różne formaty. Baza naszej oferty to sala Gimlet Live, gdzie znajduje się nasz bar Gimlet, scena, ekran LED i system nagłośnienia. Ta baza jest dość elastyczna, gdyż codziennie, jeśli nie organizujemy zamkniętych eventów, gramy muzykę na żywo, a w weekendy grają DJ-e i od tego roku także zespoły. Dużą zaletą dla organizatorów konferencji, warsztatów czy prezentacji jest właśnie scena, wielki ekran LED i profesjonalny system nagłośnienia, który znajduje się u nas już na miejscu. Przestrzeń jest elastyczna i można ją odpowiednio dzielić. Odbywało się u nas już kilka eventów, które zajęły trzy hale albo całość Food Town. Mamy szeroką ofertę cateringową czy to z konceptów mieszczących się w naszej strefie foodowej czy z naszej kuchni wewnętrznej. Możemy robić bufety, finger foody czy zasiadane kolacje serwowane przez kelnerów. Dużą zaletą jest też bycie częścią Fabryki Norblina, gdyż możemy „rozciągnąć” eventy do sąsiadujących z nami konceptów jak Kinogram czy Art Box. Staramy się też, aby nasza oferta była możliwie kompletna: mamy catering na miejscu, szeroką ofertę barową, event managerów i realizatorów, więc niczego klientom B2B u nas nie zabraknie.

MP: Wspomniałeś o unikalnym stylu i ofercie barów, czy w ramach wydarzeń pokazy, warsztaty mogą być autonomiczną atrakcją?
 
MM: Jak najbardziej! Mając tak zdolnych barmanów, mamy do dyspozycji bardzo dużo talentów, i w tym właśnie dokładnie do zrobienia pokazów flair czy warsztatów z tworzenia własnych koktajli. Nie raz już odbywały się warsztaty na kilkanaście stanowisk, gdzie indywidualnie czy w grupach uczestnicy szkolili się z zakresu przygotowywania i serwowania koktajli. Jest to też oczywiście świetna propozycja na wszystkie wydarzenia integracyjne czy firmowe.
 
MP: Niedawno świętowaliśmy wasze pierwsze urodziny, było to jednocześnie pierwsze wydarzenie branżowe, w przypadku którego policzyliśmy jego wpływ na środowisko. Jakie jest wasze podejście do ekologii, czy projektując to miejsce i jego ofertę braliście ten aspekt pod uwagę?
 
MM: Oczywiście, sama Fabryka stawia mocno na ekologię, a my za ich przykładem. Jest to proces, stopniowo zmieniamy stosowane rozwiązania na bardziej ekologiczne. Na przykład napoje i koktajle z barów podajemy tylko w szkle. Boksy korzystają z jednorazowych ekologicznych opakowań, ale testujemy możliwość przejścia na wielorazowe naczynia. Dążymy też do minimalizacji wyrzucania jedzenia, przy produkcji barowej wykorzystujemy wszystkie elementy na kilka sposobów. Najzwyklejsza pomarańcz ma u nas kilka sposobów na wykorzystanie każdego z jej elementów. Od soku, po kawałek jako garni, czy suszony, czy świeży, skórka też się przydaje do nadania aromatu drinka i jako element dekoracyjny.
 
MP: Wspomnieliśmy pierwsze urodziny, jak podsumujecie pierwszy – dość szczególny ze względu choćby na pandemię – rok działalności Food Town w Fabryce Norblina?
 
MM: Skromnie mówiąc, to sukces! Duży wysiłek całego zespołu ludzi, który zaowocował około dwoma milionami odwiedzin! Odbyło się tu ponad 50 dużych eventów komercyjnych, ponad 100 zespołów i artystów zagrało na naszej scenie. Około 350 tys. koktajli i 80 tys. litrów piwa (licząc tylko z tanka!) podali nasi barmani. Jestem bardzo dumny z takich osiągnięć i pracy zespołu, dzięki któremu to osiągnęliśmy. Myślę, że jest to dopiero początek i mamy ambitne cele, aby mnożyć te wyniki! Ciągle doskonalimy ofertę rozrywkową, F&B, eventową. Ulepszamy ofertę powierzchni i cateringową, dopiero nabieramy tempa.
 
Michael Motz, przedsiębiorca z ponad trzynastoletnim doświadczeniem. Karierę rozpoczął jako project manager. W kolejnych latach skupił się tworzeniu unikalnych w skali Europy konceptów gastronomicznych, które odpowiadają na jedną z najważniejszych potrzeb dzisiejszych czasów – wspólne spędzanie wartościowego czasu. Jest właścicielem Stacji Food Hall w Gdańsku i największego food hallu w Polsce – Food Town w Fabryce Norblina oraz najnowszego konceptu: restauracji sharingowej Let’s Nibble.

Zobacz też: Odpowiedzialne urodziny Food Town w Fabryce Noblina >>>

Zaloguj się
Informacje
Branża
Personalia
Realizacje
Otwarcia
Obiekty
Catering
Technologie
Transport
Artykuły
Wywiady
Felietony
Publicystyka
Raport
Prawo
Biblioteka
Incentive travel
Prawo
Ogłoszenia
Przetargi
Praca
Wydarzenia
Galeria
Wyszukiwarka obiektów
Nasze projekty
MP Power Awards©
MP Fast Date©
MP MICE Tour©
MP MICE & More©
MP Impact©
Nasza oferta
Reklama i promocja
Content marketing
Wydarzenia
Konkurs
Webinary
Studio kreatywne
O nas
Polityka prywatności
Grupa odbiorcza
Social media
Kontakt
O MeetingPlanner.pl