Hirek Wrona: Dziesięć tysięcy klipów mam zawsze przy sobie

„Lubię pracować na wydarzeniach, których producent potrafi w pełni wykorzystać potęgę klipów. Bo to przecież może być i część scenografii, i muzyczna telewizja, i lista przebojów ułożona przez uczestników…”. Z Hirkiem Wroną, DVJ-em, prowadzącym after party podczas MP Powr Night rozmawiamy o muzyce i eventach.
MP.pl: Czy wypełnienie eventu muzyką, albo – jak w Twoim przypadku coraz częściej – muzyką i obrazem to trudne zadanie?
Hirek Wrona: Wszystko zależy, jak na to spojrzymy. Jeżeli ma to być tylko muzyka ilustracyjna, to wydaje się to być zadanie łatwe. Trzeba włożyć kilka płyt do odtwarzacza i jazda. Jednak tu często zaczynają się problemy, jeżeli zrobimy to nieprofesjonalnie. Z mojego doświadczenia wynika, że każdorazowo powinna to być starannie wybrana playlista, która wprowadzi osoby słuchające, rozmawiające i jedzące w dobry nastrój i zachęci do uczestnictwa w dalszej części zabawy. Podobnie poniekąd wygląda część taneczna: nie może być ograniczeń stylistycznych, prób lansowania własnej czy też ulubionej – cudzej – twórczości. Tu trzeba iść „po całości” od początku do końca, grać przeboje i uważnie patrzeć na parkiet, co tam się dzieje.
Od kilku lat miksuję tylko teledyski. Żyjemy w XXI wielu i uważam, że należy ludziom dawać zabawę na najwyższym poziomie, pełną multimediów. Z roku na rok powiększam moją kolekcję teledysków (dziś mam około 40 tysięcy) i to procentuje! Są olbrzymie możliwości dostosowania repertuaru do charakteru imprezy. Bardzo często korzystają z moich zasobów i wiedzy agencje eventowe.
MP.pl: Można tu mówić o modach, trendach muzycznych, dostosowujesz swój wybór do charakteru grupy i wydarzenia czy masz może swoją listę uniwersalną, która zawsze się sprawdza?
HW: Wszystko! Zawsze pytam o wiek, wykształcenie i pozycję zawodową uczestników imprezy. Jeżeli to tylko możliwe – staram się otrzymać jak najwięcej informacji. Są oczywiście „klasyki”, które zawsze się sprawdzają, ale zawsze moja playlista ma indywidualny charakter. Nie używam tzw. mixtape’ów i zawsze miksuję klip w klip. To szacunek dla uczestników zabawy, dla producenta eventu, ale przede wszystkim daje fan, bo robię to co lubię.
MP.pl: Traktujesz tę pracę trochę jak misję? Z jednej strony dając uczestnikom, to co znają, a zatem będą się dobrze przy tym bawić, z drugiej, trochę ich edukując poprzez wybór nieco trudniejszych utworów?
HW: Bardzo rzadko gram utwory mniej znane, albo nieznane. Jeżeli tak, to je zapowiadam. Chcę, by ludzie bawili się, a zawsze najlepiej robią to przy nagraniach, które znają. Zdarza się jednak, że publiczność jest otwarta na nowe, nieznane brzmienia i wówczas z tego korzystam. Zawsze mam ze sobą ok 10 tys. klipów. Mogę zmieniać stylistykę zabawy w zależności od potrzeb: zmiany grupy wiekowej na parkiecie, pory imprezy czy tez przybycia nowych gości.
MP.pl: Czy są jakieś typy eventów, na których chętniej pracujesz?
HW: Takie, na których producent potrafi w pełni wykorzystać potęgę klipów. Bo to przecież może być i część scenografii, i muzyczna telewizja, i Party TV i lista przebojów ułożona przez uczestników imprezy i pokazana poprzez klipy… Możliwości jest całe mnóstwo. Uwielbiam nowe wyzwania. Uwielbiam pracować z agencjami, które mają fajną wizję.
MP.pl: Myślałeś o prowadzeniu warsztatów z historii muzyki, czy motywacyjnych opartych o historię wybranych muzyków lub sportowców?
HW: Ale ja to robię! Często, gdy jest mała grupa osób na spotkaniu (posiedzenie zarządu, działu specjalistów itd.). I wówczas prowadzę wykłady np. z historii płyty winylowej, cd i dvd. Przy okazji pokazuję fajnie wydane płyty, legendarne albumy, teledyski i filmy. Do takiego kameralnego spotkania proponuję selekcję win (to kolejna moja pasja) i impreza gotowa. Muzyka plus wino zawsze daje przyjemny efekt.
MP.pl: Różnorodność Twoich zainteresowań i funkcji – dziennikarz, publicysta, dj, vj, konferansjer, wydawca, wreszcie twórca i uczestnik wielu wydarzeń – pozwala na spojrzenie z wielu perspektyw na to, co się w eventach działo na przestrzeni lat, co dzieje się dziś. Jaką diagnozę tego polskiego rynku byś sformułował?
HW: Dawniej DJ był „wypełniaczem”. Dziś jest z reguły jedną z gwiazd imprezy. Poza tym wizualizacja czyli miksowanie teledysków sprawia, że często nic już nie jest potrzebne do znakomitej zabawy poza dobrze zaopatrzonym barem (śmiech). Dawniej, obowiązkowo musieli być artyści grający „na żywo”, znany z telewizji konferansjer, zespół coverowy, magik i mnóstwo fajerwerków. Dziś też bywają takie imprezy, ale częściej jest skromniej, ale za to bardziej „multimedialnie”, co mnie się bardziej podoba, a klienta mniej kosztuje. Druga istotna zmiana to znacznie większa kreatywność agencji eventowych. Co też bardzo mnie kręci, ponieważ uwielbiam ciekawe projekty. Zdarza mi się również uczestniczyć w imprezach wyjazdowych, poza grace Polski. Dawniej – zagrałem i wracałem. Dziś – często jestem przewodnikiem koncertowym, na meczach piłkarskich i koszykarskich, we Włoszech oprowadzam po winnicach (czyli cantinach), a w Turcji po zabytkach starożytności. Staram się przekazywać moją wiedzę innym i zaszczepiać w nich pasje do szacunku dla sztuk wszelkich.
MP.pl: Czy jest wydarzenie, w Polsce, albo na świecie, które bardzo chciałbyś poprowadzić, albo na nim zagrać?
HW: Nie jest to konkretna impreza, ale chciałbym zrobić projekt według własnego pomysłu z wykorzystaniem multimediów, androidów i IPhone’ów oraz wykorzystać serwisy streamingowe. Rozmawiałem już kilka razy na ten temat z różnymi agnecjami i o ile ludzie od eventów czują ten projekt, to jeszcze nie pojawił się klient, który zaryzykowałby zrobienie takiego multimedialnego spektaklu. Ale wierzę, że to się kiedyś uda.
Hirek Wrona
DJ, DVJ, niezależny dziennikarz i krytyk muzyczny, wydawca płytowy, koneser wina. Fan piłki nożnej, koszykówki, judo i brydża.
Przez 15 lat pracował w Teleexpressie, który opuścił w 2006 roku. Od 1986 roku z przerwami był słyszalny w radiowej Trójce. Obecnie Hieronima najczęściej spotkać można w roli DVJ-a, a także konferansjera na imprezach, koncertach i festiwalach – niekoniecznie polskich. Muzycznie w jego setach odnaleźć można prawie każdy gatunek, choć najchętniej wraca do funku, soulu oraz disco lat 70. Nie brakuje też klasycznych oldschoolowych beatów rodem z Bronxu i Brooklynu.
Hirek Wrona pochwalić się może graniem na ponad 2,5 tys. imprez poprzez blisko 30 lat swojej kariery za deckami. Na jego imprezach tańczyło wiele gwiazd muzyki i kina. Miksował muzykę i teledyski na imprezach dla największych firm działających w Polsce, koncernów medialnych i telewizyjnych.
www.hirek.pl