Premiera nowego Nissana Qashqai z Eventstories i Mamy To
Agencje eventowe Eventstories i Mamy To połączyły siły i wspólnie zrealizowały premierę Nissana Qashqai (Astara). Event, przełamując codzienność, szukając odwagi i udoskonaleń, był odzwierciedleniem filozofii marki Nissan „Defy Ordinary”. Wydarzenie odbyło się 8 sierpnia w Warszawie.
Jak doszło do wspólnej realizacji? „Brief trafił do dwóch agencji. Wydarzenie musiało być zgodne z filozofią „Defy Ordinary”, czyli w skrócie – nie mogło być zwyczajnie. Eventstories i Mamy To, myśląc nad ofertami, stwierdziły, że niezwyczajne eventy potrzebują niezwyczajnych rozwiązań. Nie myśląc długo… szybki telefon „hej, jak wam idzie?”, kolejna seria rozmów a na końcu obie agencje poszły razem do klienta i położyły na stole wspólną ofertę” – opowiadają o początkach tego przedsięwzięcia Eventstories i Mamy To.
– Zarówno Eventstories, jak i Mamy To posiadają historię zawodową z firmą Astara. Mogliśmy ze sobą walczyć albo połączyć siły i zrobić coś wyjątkowego. Szybko zdecydowaliśmy się na drugą opcję, szczególnie, że od dawna jesteśmy w kontakcie i mimo pracy w tej samej branży mocno sobie wzajemnie kibicujemy. Obie agencje są dość młode, mimo wieloletniego doświadczenia poszczególnych członków zespołu. Poza tym szkoda nie wykorzystać synergii, kiedy już na etapie burzy mózgów czujemy wspólne flow i rozpierającą energię. Jeśli nadajemy na tej samej fali, to warto na niej płynąć. Co z tego wyszło? Zdecydowanie wzmocniliśmy naszą zawodową przyjaźń i stworzyliśmy mega projekt, z którego jesteśmy bardzo dumni – tłumaczą Justyna Fabisiak z agencji Mamy To i Jarek Słomczyński z agencji Eventstories. Jak podkreślają, choć klient nie zawsze oznacza partner, w tym przypadku było odwrotnie. Od początku był bardzo otwarty na współpracę z dwiema agencjami i czynnie brał udział w pracach projektowych na każdym etapie.
Kluczem do powstania konceptu był wybór lokalizacji. – Gdy wchodzisz do hangaru, który jest gigantem, plus, jeśli do tego dołożysz pełne zaufanie ze strony klienta i jego otwartość – kreatywność nie ma ograniczeń! Kampania nowego modelu Qashqai jest w chmurach. Hangar umożliwił nam zabawę na wysokości i podkreślenia tego motywu. Ważnym elementem był efekt zaskoczenia. Symbolicznego przejścia z prezentacji produktowej, do wizualno-muzycznego show. Według nas, to było wydarzenie w starym stylu. Nie tylko obrazek miał znaczenie, ale też emocje, które były stymulowane od początku, do samego końca – opowiada Justyna Fabisiak z Mamy To, odpowiedzialna za kreację i reżyserię projektu.
Goście zaproszeni zostali do jednego z lotniskowych hangarów w Warszawie. Zaczęło się dosyć przewidywalnie. Przekąski, bar, muzyka tła, powitanie. Prezentacja produktowa i premierowa reklama nowego Nissana maiała być pierwszym momentem wow na liście atrakcji. Została ona wyświetlona na ogromnych wrotach hangaru lotniczego. Projekcja zajęła ponad 200 m2. – Łączna przestrzeń projekcyjna faktycznie robiła wrażenie, jednak, aby stała się ona jakkolwiek użytkowa (przypomnę, że świeciliśmy na mało atrakcyjnej i trudnej w ograniu ścianie hangaru), użyliśmy projektorów o najwyższych, dostępnych na rynku parametrach 4K. Podjęliśmy współpracę z jednym z najlepszych realizatorów od multimediów, animatorem oraz realizatorem oświetlenia. Grupa robocza, na której byli wszyscy zainteresowani, była skupiona do samego końca. Wszystko musiało być przygotowane na najwyższym poziomie. Nie było miejsca na błędy. Jedyne próby, jakie mogliśmy przeprowadzić, odbyły się w nocy w przeddzień wydarzenia, ponieważ tylko po zmroku projekcja była widoczna. Czy było to ryzykowne? Może trochę, ale podobno kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – relacjonuje Ewelina Mucha, produkcja wydarzenia, agencja Mamy To. Jak podkreśla, było epicko, mimo spokojnego początku.
Po skończonej prezentacji światła zgasły. Rozpoczęło się odliczanie, po jego zakończeniu wielkie drzwi odsunęły się na bok, by kilkuset zgromadzonych gości mogło zobaczyć widowisko muzyczno-świetlne i górującego nad wszystkim, lewitującego w chmurach nowego Nissana Qashqai. Wydawać by się mogło, że to wszystko, jednak tempo dopiero przybierało na sile. Zaświeciła się trzypoziomowa scena w środku hangaru, a na niej fluorescencyjni artyści, tancerki oraz koncert zespołu KAMP.
– Mnie najbardziej siedziała w tym projekcie scena z layhera, która wpasowała się idealnie w całość industrialnego stylu miejsca i elektronicznej muzyki oraz to, że było to wydarzenie, na którym nie usłyszałeś „smooth jazzu” i tego, co nazywamy „muzyką tła”. To była mocna elektronika, początkowo grana przez zespół, który na polskiej scenie jest absolutnym klasykiem gatunku – Kamp!, a potem Zaks (Marcin Zakrzewski) wraz z live actami: Drum (Marcin Orzechowski) oraz Mad Mike Guitar (Michał Jabłoński) dopełnili dzieła muzycznego spustoszenia. To była uczta dla zmysłów, którą bardziej porównać możemy z koncertami Afterlife niż z miejskimi dożynkami. Oczywiście z całym szacunkiem dla Bajmu i Eneja czy Perfectu, ale w tej konwencji, w tej lokalizacji, z tymi światłami i laserami, nie było innego wyjścia jak pójść grubo albo wcale – przyznaje Jarek Słomczyński, produkcja wydarzenia, agencja Eventstories.
Premierowe wydarzenie wprowadzające na rynek japońskiego crossovera było pełne zaskoczeń i – jak podkreślają przedstawiciele obu agencji – należy do najbardziej spektakularnych debiutów samochodów oraz połączeń agencji eventowych, jakie miały miejsce w Polsce.